Wolne forum

Polskie piekiełko jak zwykle przesłania nam obraz sytuacji. Tymczasem świat bynajmniej nie żyje kolejnym sporem Tuska i Kaczyńskiego

Naprawdę ważne rzeczy dzieją się w tej chwili tysiące kilometrów od Europy. Korea Północna przeprowadziła test rakiety dalekiego zasięgu. Działania ostatniej stalinowskiej dyktatury zmobilizowały światowe mocarstwa. Amerykanie wysłali na Morze Japońskie okręty, Rosjanie wzmocnili siły powietrzne na Dalekim Wschodzie, a Japończycy w mocnych słowach grożą zestrzeliwaniem następnych koreańskich pocisków.
Wojny z tego oczywiście nie będzie, ale dalekowschodni kryzys wystarczył, by amerykański prezydent nieco zmienił optykę. Przestał mówić o kryzysie gospodarczym i konieczności przeciwdziałania ociepleniu klimatu. Zamiast tego podczas wystąpienia w Pradze skoncentrował się na atomowym zagrożeniu. TVN24 relacjonuje słowa Baracka Obamy:
- Pokolenia żyły w strachu, że ich świat może przestać istnieć w jednym rozbłysku światła - powiedział w Pradze Barack Obama, odnosząc się do zagrożenia użycia broni jądrowej. (…)
- Możliwość światowej wojny jądrowej została zmniejszona, ale ryzyko ataku jądrowego zwiększyło się – zaznaczył prezydent USA wskazując, że coraz więcej krajów ma dostęp do broni masowej zagłady lub pracuje nad nią.
Mogłoby się wydawać, że takie słowa są świetnym wstępem do potwierdzenia zamiaru budowy tarczy antyrakietowej. Ma ona przecież służyć obronie przed atomowym zagrożeniem. Jednakże Obama nie mówił o tarczy. Zamiast tego dał się ponieść idealizmowi:
wezwał do rozbrojenia jądrowego i skrytykował "fatalizm" tych, którzy negują możliwość istnienia świata bez broni masowej zagłady. - Musimy walczyć o prawo ludzi na całym świecie do życia w wolności od strachu - stwierdził.
Prezydent USA zamierza przekonywać państwa posiadające broń atomową do pozbycia się śmiercionośnych arsenałów. Niestety, w tej sprawie raczej nie wystarczy szczery uśmiech. Korea Północna, Iran, ale też Indie oraz Pakistan nie po to zainwestowały gigantyczne środki w budowę broni jądrowej, by teraz się grzecznie rozbroić.
Jeśli Obama będzie trwał przy swoim pomyśle, to paradoksalnie może on go skłonić to wszczynania kolejnych wojen. Zresztą, już teraz amerykański przywódca grozi Koreańczykom rewanżem za ich rakietowe testy.
Dobrze jednak, iż Obama przypomniał światu o perspektywie owego "rozbłysku światła". W czasach zimnej wojny ludzkość zdawała sobie sprawę z wiszącego nad nią widma natychmiastowej zagłady. Teraz już nieco zapomnieliśmy o silosach wypełnionych rakietami balistycznymi. A przecież są one niewiele mniej groźne, niż dwadzieścia lat temu.