Wolne forum

Forum o wszystim


#1 2009-04-08 18:51:59

zajunamix

Władca

Skąd: POLSKA!
Zarejestrowany: 2009-04-07
Posty: 63
Punktów :   
WWW

Polscy weterani: "Helikopter w ogniu"? To mały pikuś!

Pięć lat temu tysiące bojowników Armii Mahdiego ruszyło do walki o Irak. W Karbali na ich drodze stanęli polscy żołnierze.

Karbala to duże miasto w środkowym Iraku. Dla szyitów jest świętym miejscem, celem pielgrzymek milionów wiernych. Po inwazji Amerykanów i podziale kraju na strefy okupacyjne znalazła się w strefie administrowanej przez Polaków.
Przez pierwsze miesiące 2004 roku w mieście panował wyjątkowy spokój. Była to jednak cisza przed burzą. W zamieszkanej przez szyitów części Iraku trwało bowiem organizowanie Armii Mahdiego – milicji dowodzonej przez Muktadę As-Sadra. As-Sadr zamierzał przejąć władzę w południowej części kraju i ustanowić tam szyickie państwo. Wydawać by się mogło, iż plan przywódcy bojowników jest szalony – lecz niewiele brakowało do jego realizacji.
Pod od koniec marca 2004 zaczęły rozsypywać się wątłe struktury irackiego wojska i policji. Polscy żołnierze odkrywali opuszczone posterunki. Po Irakijczykach zostawały tylko hełmy. W Karbali wystarczyło kilkadziesiąt godzin, by zdezerterował cały batalion irackiego wojska. Polacy oraz podlegający im Bułgarzy zaczęli szykować się na nieuniknione. 3 kwietnia, w samo południe, wybuchło powstanie Armii Mahdiego.
Bojownicy szybko zajęli większość Karbali. Jedynym umocnionym punktem oporu stała się koalicyjna baza w budynku nazywanym City Hall (Ratusz) – siedzibie lokalnych władz. Dwudziestu Bułgarów obsadziło parter oraz prowizoryczne fortyfikacje, a czterdziestu Polaków dach.
Armia Mahdiego ruszyła do ataku, gdy zapadł zmrok. Tak pierwsze chwile walki żołnierze (nazywający sami siebie Foxami, z racji kryptonimu używanego w łączności radiowej) opisywali "Gazecie Wyborczej":
W nocy najpierw słyszą szczekanie psów. Pełno ich w Karbali, ale nigdy tak nie ujadały. I nagle... świst. Jeden, drugi, cała seria, z różnych stron. Łup, łup, łup! - wokół rozbryzgują się fragmenty muru. Każdy strzelec na dachu ma wokół siebie worki ze żwirem i betonowe płyty, granaty odbijają się od nich. Pył, huk, jakby na głowę spadło piekło. (…) Po ostrzale chwila ciszy. Foxy słyszą śpiewy przy meczecie. Prawie w tym samym momencie ze wszystkich stron do ataku na City Hall ruszają setki bojowników. Nikt nie przewidział, że będzie ich aż tylu. Przed nimi, wprost na główną bramę gna pikap, a na nim rebelianci z kałachami.
Jeden z Foxów użył bardzo barwnej, ale zapewne trafnej metafory:
Szli jak Turcy na Kamieniec Podolski w ostatniej części "Przygód pana Michała". Falami. Waliliśmy do nich cały czas! Jak jedni padali, to inni zabierali ich z ulic na dwukołowych wózkach przypominających nasze saturatory z Peerelu. Strzelamy, a oni wciąż nacierają! Bałem się, że zaraz skończy mi się amunicja. A oni podchodzą coraz bliżej!
Skala wymiany ognia zaskoczyła dowódców polskiej dywizji. Gdy z City Hall połączył się sztab, oficerowie słyszeli tylko kanonadę. Nad ranem bojownicy wycofali się. Żaden z obrońców nie ucierpiał, za to wokół umocnień leżało osiemdziesiąt trupów. Ponad budynkiem powiewała podziurawiona kulami polska flaga.To był jednak dopiero początek. Przez kolejne noce Armia Mahdiego szturmowała City Hall. Krew ludzi As-Sadra lała się strumieniami:
Jeden z Foksów obsługuje działko w BRDM, kiedy wprost na niego wylatuje gość z granatnikiem. Z chustą na głowie, w białej szacie, z imieniem Allaha na ustach. Żołnierz nawet nie mierzy. Strzela. Widzi, jak na ziemię spadają krwawe strzępy.
Rebeliantom udało się odciąć żołnierzy w City Hall od głównej bazy pod miastem. Zaopatrzenie nie docierało, kończyła się amunicja. Obrońcy postanowili przeprowadzić wypad:
"Helikopter w ogniu" to pikuś - mówi major Biedziak. - Jedziemy, nagle ktoś do nas wali. Po chwili walą ze wszystkich stron. Zza każdego murka wychylają się ręce z kałasznikowem strzelające na oślep.
Po czterech dniach walk bojownicy zrezygnowali z dalszych szturmów. Nawet fanatycy musieli zauważyć, że straty są zbyt duże. Polacy, Bułgarzy i Amerykanie mogli przystąpić do kontrataku. Przez cały miesiąc w Karbali toczono ciężkie walki. Polscy żołnierze zdążyli nabrać nieco nonszalancji:
Jak informuje "Polska Zbrojna", City Hall w Karbali był jedynym obiektem administracji publicznej w południowym Iraku, którego nie udało się zająć sadrystom. Polscy żołnierze znów chlubnie zapisali się w annałach wojskowości – tyle, że mimo upływu pięciu lat mało kto o tym wie.
Kapitan Grzegorz Kaliciak – dowodzący Polakami przez dni najcięższych walk – dopiero tydzień temu został uhonorowany za swe zasługi. Otrzymał tytuł Żołnierza Roku przyznawany przez "Polskę Zbrojną". Do konkursu musiała go jednak zgłosić sama redakcja. Armia, jak zwykle, nominowała pułkowników walczących co najwyżej na biurowych frontach.
Żołnierzy biorący udział w obronie City Hall nie dostali wojskowych odznaczeń. Dlaczego? Jak twierdzą obrońcy City Hall nakazano im oficjalnie mówić, że żadnej bitwy nie było. Ci, którzy w innych krajach byliby bohaterami, w Polsce zostali skazani na zapomnienie.

Offline

 
zajunamix © 2009

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.mroczni-herosi.pun.pl www.budownictwo3.pun.pl www.bulgariateam.pun.pl www.coolmanager.pun.pl www.gra-wladca-pierscieni.pun.pl